Wiele emocji zatruwa moje myśli. Ostatnio coraz rzadziej dostrzegam te dobre chwile. Uśmiecham się. Ale robię to automatycznie.
Ponad 5 lat jesteśmy razem. Praktycznie 5 i pół. I co? I nic. Jest tak, jakby to określić zwyczajnie? Raz lepiej. Raz gorzej. W sumie może tak być powinno? Może za dużo wymagam?
Wiem, że on mnie kocha. Ale może za słabo? A może nie tak jakbym chciała?
Czuję się czasem niedoceniana. Staram się. Dbam. Szykuję obiadki. Podstawiam pod nos, potem sprzątam. I tak bardzo chciałabym raz na jakiś czas dostać kwiatka. Przecież to nie duży wydatek. Dobrze wie, że to dla mnie ważne. Takie drobne gesty. Chcę być nadal adorowana. Jestem przecież kobietą. Chcę czuć się dla Niego piękna, ważna. Okazuje mi to najbardziej wtedy kiedy mam już dość, wybuchnę. Jak już się uspokoję, pozbędę nerwów. Znów ma tą pewność, że mnie zdobył i chyba nie musi się już o mnie starać tak jak kiedyś. Przytulenie czy buziak, nie załatwią sprawy. Albo kino w ramach przeprosin. Przecież można chociaż raz na miesiąc zrobić coś miłego dla swojej kobiety...
Nie wspomnę o tym by ruszyć z miejsca. We wspólną przyszłość. Ile mamy być jeszcze razem? Wszyscy tylko pytają kiedy ślub. A mnie jest przykro. Bo nie wiem czy w ogóle będzie. Co z tego, że nie raz o tym wspomina. Jak tylko na słowach się kończy. W październiku zauważyłam, że zniknął jeden z moich pierścionków. Przyznał się, że jest mu potrzebny. Moje przyjaciółki, mama uważają, że wziął go na miarę. Sam kiedyś napomknął, że chciałby mi się oświadczyć. I co? I znów nic. Miałam małą nadzieję, że zrobi to w święta, potem w Sylwestra, Nowy Rok. Nic się jednak nie stało. Czuję się niepewnie. Czuję coraz większą frustrację. Chcę z Nim być. Chcę by było jak najlepiej między Nami. Pragnę ślubu, dzieci. Marzyłam o dwójce dzieci przed 30-stką. W Jego żółwim tempie. Nie wiem czy chociaż jedno uda się mieć. Nie wiem co dalej będzie. Nie wiem co robię źle. Już nie wystarcza mi, gdy mówi : Kocham Cię. Potrzebuję i CHCĘ dowodów. Ile mam czekać? A co jeśli okaże się, że nie warto? I stracę kolejne 5 lat? Nie chcę czekać w nieskończoność. Tym bardziej, że jest coś. Raczej ktoś w moim życiu. Kto chce zrobić dla mnie wszystko. Nie chce bym cierpiała. Nie chce bym ze swoim była. Traktuję Go jak przyjaciela. On mnie jak swoją życiową miłość. I tak już od marca. Ale o tym innym razem... Nie wszystko na raz.